niedziela, 17 marca 2024

Barwy przedświątecznych dni.

 Nasza Droga Ismena mobilizuje mnie często do napisania jakiegoś okolicznościowego wiersza i tak też było w przypadku "Sześciu Niedziel Wielkiego Postu", ale od publikacji wiersza na jej blogu minął spory kawał czasu, więc dziś, w tzw. czarną niedzielę pozwolę sobie na zamieszczenie go tutaj.
Każda z kolejnych nazw niedziel ma swoje uzasadnienie w wydarzeniach związanych z Wielkim Postem. 
W czarną niedzielę zasłania się krzyże w kościołach, które będą odsłonięte dopiero w Wielki Piątek, gdy ukazane zostanie drzewo krzyża na którym zawisło zbawienie świata. Ten fakt ma uzmysłowić wiernym znaczenie krzyża w dziele odkupienia świata.

SZEŚĆ  WAŻNYCH NIEDZIEL  WIELKIEGO POSTU

I WSTĘPNA
Jeszcze popiół z głów naszych
nie opadł
a my na początku nowej drogi
mocujemy się z własnymi słabościami
w chytrym blasku ułudy świata
wszak nie samym chlebem człowiek żyje…

II SUCHA
Gdzie jest moja góra Tabor
i gdzie jest moja przemiana
 wypatruję błyskotek
i nie dostrzegam drogi do nieba
może trzeba przetrzeć zmęczone oczy…

III GŁUCHA
Słyszę wiele
ale czy dobrze słyszę
wybieram co wolę
trwonię najcenniejsze
i ciągle oddalam się od źródła…

IV ŚRÓDPOSTNA
Środek wyznaczasz
marzannę topisz i gaik po wioskach wodzisz
przyoblekasz się w różany kolor
żeby łączyć radość i cierpienie
w pięknie kwiatu i bólu kolców…

V CZARNA
Zasłaniasz krzyże kirem
jakbyś chciała ukryć Chrystusa
przed naszym krzyżowaniem
uczysz nas odkrywać sens śmierci
która nie jest końcem…

VI PALMOWA
Hosanna i Ukrzyżuj
jak ludzkie humory i wyroki
z kolorowymi palmami w ręku
skazujemy Króla na mękę
by nas nauczył zwyciężać…

Ostatnie dwa tygodnie przed Wielkanocą są intensywnym czasem przygotowań do Świąt na wielu płaszczyznach.
Nie ukrywam, że dla mnie najważniejszy jest wątek duchowy, ale " przyziemnych" spraw też nie odrzucam, niech to będzie również przygotowanie do miłego czasu spędzonego w gronie najbliższych. Tym przygotowaniom sprzyja budząca się wiosna, której uroki rozkwitają każdego dnia.
Ogród zawsze rywalizuje z książkami i wiosną wygrywa, więc jeszcze staram się poczytać ile się da, oczywiście dzielę się z Wami tym, co mnie bardzo zainteresowało.
Zwłaszcza kobiety, które miały wpływ na światowe dzieła sztuki, a o których przed laty nie mówiono wcale lub mało.
A oczy raduje druga z kolei amarylka, choć kwitnie bardzo skromnie.
Jednak tak w życiu bywa, że nie zawsze można błyszczeć, a w skromności piękno jest ukryte...
Owocnego czasu Wam życzę...

niedziela, 10 marca 2024

O samotności w kolorowym świecie...

Kolorowy Chrystus z mojego obrazu osadzony w realiach kolejnego Wielkiego Postu niech będzie dla Czytających ów post źródłem własnych refleksji, które rodzą się każdego dnia w zmaganiach z życiem wypełnionym różnorodnymi troskami.
Mimo ogromu dobra, które nieustannie czynił, On również doświadczył samotności...

Mnie dziś przychodzi na myśl problem samotności, która jest coraz bardziej widoczna i ogarnia coraz więcej ludzi.
Kiedyś myślało się o samotności w odniesieniu do osób bardzo wiekowych, najczęściej wdów lub wdowców, mieszkających w starych chatkach, które zostały opuszczone przez ich dzieci w poszukiwaniu chleba bądź łatwiejszego życia. 
Taka osoba mogła liczyć na pomoc, odwiedziny, wsparcie różnych osób z wioski, bowiem dzieci, od najmłodszych lat były wychowywane w szacunku wobec starszych, chorych, opuszczonych. 
W każdej rodzinie wielopokoleniowej była jakaś babcia lub dziadek, bądź schorowany krewny, więc opiekuńcze cechy kształtowały się już u małych dzieci.
Jako uczniowie szkoły podstawowej, pod opieką nauczycieli, każdej jesieni pomagaliśmy pewnemu samotnemu człowiekowi w wykopkach.
Nikt z rodziców nie protestował, że jego dziecko musi pracować w polu i może się przemęczyć.
Wychowanie do życia, któremu towarzyszył dobry przykład ze strony dorosłych, odbywało się w sposób naturalny.

Dziś samotność nie oszczędza żadnej grupy wiekowej. A najbardziej " dobiera się do młodych ludzi w wieku od 13 do 29 lat.
Jest to pokolenie, które od urodzenia wzrastało w świecie w pełni scyfryzowanym.
Dorastające pośród nowoczesnych technologii, które skutecznie odciągały od realnego świata. 
Ludziom z pokolenia " Z", tzw. " zoomerom", urodzonym po 1995 roku, zwanym cichym pokoleniem, towarzyszy brak wsparcia, słaba, zanikająca więź z innymi ludźmi, brak osoby, z którą można dzielić swoje problemy i wzmożone poczucie osamotnienia.
Sytuację potęguje fakt, że wielu młodych nie rozumie przyczyn odczuwania przez nich samotności, a na ich izolację bardzo wpływa internet i media społecznościowe.
Działania odgórne, zastosowane podczas pandemii, przyniosły wielkie szkody w tej dziedzinie, wielu młodych " nauczyło" się żyć bez kontaktów z rówieśnikami. Komputer i telefon okazał się być " bezpieczniejszym", bo w przypadku wyśmiania, odrzucenia, można coś zablokować, albo znaleźć inną grupę osób, które będą bardziej tolerancyjne.
W efekcie, dzieci nie umieją się bawić same, ciągle potrzebują mentora, pomocy dorosłych i szybko się nudzą.
Przebywanie w naturalnym środowisku " to również nuda".
Coraz częściej depresja atakuje dzieci i nastolatki.
Samotność przezywana w wieku dorastania może skutkować trudnościami w budowaniu relacji w wieku dorosłym.
Współczesna cywilizacja pośpiechu i rywalizacji nie pozwala się skupić na problemach nawet najbliższych osób.
O pewnych sąsiedzkich zachowaniach ( pożycz mi proszek do pieczenia, przyjdź podźwignąć ze mną szafkę, zabierz mnie samochodem na zakupy) trzeba będzie, niestety, zapomnieć.
Miejsce takich zachowań coraz częściej zastępują hejty, publiczne oczernianie innych z wykorzystaniem mediów internetowych i nieustanna rywalizacja wzmacniana coraz gorszymi sposobami.
Czy ludzie będą się w stanie obudzić, by przysiąść na ławeczce przed domem i porozmawiać o codzienności?
Czy rodzice znajdą czas na spokojne rozmowy z dziećmi na każdy temat?
Czy ktoś napisze list? Czy przypadkowy przechodzień obdarzy nas życzliwym uśmiechem?
Czy rzeczywiście potrzebujemy tylko pieniędzy?
Na te i inne pytania można sobie odpowiedzieć wędrując po świecie, który tak jak dawniej, zaczyna się stroić w najpiękniejsze szaty nic sobie nie robiąc z pogoni za źle pojętą cywilizacją.

piątek, 1 marca 2024

Ciepłe myśli o Wielkim Poście i przedwiośniu.

Pierwszy w tym roku, zakwitł w lutym, zawsze ich wyczekuję, zawsze napełniają moje serce najcieplejszymi wspomnieniami, cieszę się, że się zadomowiły na moim podwórku i na ogrodzie.
Same przyszły, zamieszkały, widocznie czują moje do nich przywiązanie...fiołki wonne, skromne, piękne, wymowne...
Inne kwiaty też się pojawiły, żeby mnie każdego roku utwierdzać w przekonaniu jak piękne jest przedwiośnie...
Zaś w domowym oczekiwaniu na leniwe wciąż amarylki, cieszy oczy zakwitająca od kilku lat azalia
i nowy gość- kalia
której uroki zmusiły mnie do szybkiego malunku
Wiem, że kilka osób czeka na rozwiązanie " przedwiośnianej zagadki", więc to czynię:
Mój krótki niedzielny spacer zanotował te oto w kolejności rośliny: borówka, szczypiorek, liliowiec, azalia, ostróżka, brunnera, bez, złocień maruna, mak.
Tylko trzy Ogrodniczki ( Janeczka, Ismena i Łucja) wzięły udział w zabawie ( te zabawy mają nas uczyć uważnego patrzenia na wszystko co tak szybko zmienia się lub przemija) i bardzo im dziękuję oraz gratuluję częściowo dobrych odpowiedzi. Najlepszy wynik uzyskała Łucja i do niej należy drobna niespodzianka, więc proszę o adres do wysyłki na mojego maila, jeżeli zechce przygarnąć drobiazg.
Prawie tyle samo dobrych odpowiedzi miała niestrudzona w rozwiązywaniu zagadek Ismena i też się jej należy nagroda:-)
A teraz obiecana książka, którą warto polecić, co niniejszym, z wielką radością czynię.
Rodzina z niebieskiego domu ( szóstka dzieci i ich rodzice) tym razem wędrują przez Wielki post i Wielkanoc 2022 roku, smakują darów przedwiośnia i od najmłodszych lat uczestniczą w prawdziwym życiu, w którym oprócz nauki i zabawy musi być miejsce na przeżywanie trudnych chwil związanych ze starością, chorobami, odchodzeniem...
Zgodnie z naturą, tak jak to było od wieków, mimo postępu technologicznego i niesamowitego rozwoju nauki, człowiek zawsze szuka dobroci w drugim człowieku i piękna w otaczającym go świecie.
Autorka takich wartościowych książek, nie tylko dla dzieci, bo mogą one służyć jako dyskretny poradnik rodzicom, jest naszą blogową Koleżanką i Mamą szóstki wspaniałych dzieci.
Zachęcam Was do odwiedzin na jej blogu http://wnaszejbajce.blogspot.com/ i zainteresowania się książkami jej autorstwa.
" Błotne stwory", bo o nich mowa, czyta się jednym tchem, a wszystko w tej książce jest takie naturalne i normalne, prawdziwe...
Cieszę się, że dane mi jest przeżywać kolejny Wielki Post i kolejne przedwiośnie, które to okresy są cichutkim oczekiwaniem na Najważniejsze.

sobota, 24 lutego 2024

Ani się nie obejrzysz i będą święta.

Tak mawiali starsi ludzie z mojej wioski: ani się nie obejrzysz...
To powiedzenie wyrażało starą prawdę o szybkim przemijaniu czasu odmierzanego świętami i porami roku. Dopiero było Boże Narodzenie, a już będzie Wielkanoc.
Właściwie to mój bardzo wiekowy Wujek, który cieszy się świetną pamięcią i zdolnością logicznego myślenia, przywołał mi tę myśl, gdy w rozmowie telefonicznej poprosił o zakupienie pół kilograma prawdziwej wiejskiej kiełbasy i wędzonego boczku od sprawdzonego wytwórcy.
Tak naprawdę wszelkie wyroby, które podszywają się pod miano wiejskich, wiejskimi nie są, ale je udają:-)
Starając się pokazać klimat tamtych lat, posłużyłam się talerzem pamiętającym czasy świetności gminnych spółdzielni " samopomoc chłopska" oraz sztućcami, które w śladowych ilościach zachowały się w naszym starym domku.
Ale co to za " kiszka"- kaszanka w foliowej, sztucznej osłonie kiedy powinna być w naturalnym jelicie?
I zapach wyrobów już nie ten sam, ale pociągnę opowieść...

W czasach mojego dzieciństwa w mojej wiosce nikt nie używał lodówek, bo nie było elektryczności.
Zatem " świniobicia" występowały w różnym terminie u różnych gospodarzy, właśnie po to, by duża ilość wędlin nie zalegała długo. Zwyczaj nakazywał roznosić " świeżyznę "do okolicznych sąsiadów i znajomych, a oni znów roznosili swoje produkty po pewnym czasie i tym sposobem ciągle były to świeże wędliny z kolejnego uboju, od kolejnego znajomego rolnika. 
Nie wszystkie były jednakowo smaczne bo niektórzy " masarze" mieli zbyt ciężką rękę do soli, albo żałowali czosnku czy pieprzu, albo mieli odmienne kubki smakowe czy też po prostu, inne umiejętności. Każdy z gospodarzy miał zaufanie do innego masarza.
W dniu takiego świniobicia dobrze wymyty parnik ( urządzenie służące do parowania ziemniaków dla świń) spełniał rolę kotła, w którym gotowały się kawałki mięsa na wymarzony salceson.
Kto nie jadł takiego mięsa z kotła ten nawet sobie nie wyobraża jak może smakować mięso.
Gdy wyroby były gotowe, gospodyni myła balie i garnki, wyroby tężały w chłodnej piwnicy wykopanej w ziemi, a gospodarz wędził kiełbaski i boczki na drążkach we własnej wędzarni pilnując cały czas, aby się nic nie przypaliło, ale też nie było lekko surowe, bo takie szybko ulegało zepsuciu. 
Pozostałe mięso, gospodynie obsmażały, dusiły i zalane wytopionym smalcem wekowały w wekach na gumkę i sprężynkę.
Część mięsa kiełbasianego gotowano w wekach przez trzy kolejne dni, a potem stanowiły one domowe smarowidło do chleba pieczonego w wiejskim piecu.
To było wspaniałe jedzenie. 
Lubiłam wszystko, kiełbaskę, kiszkę, salceson, pasztet, boczek, oczywiście w ilościach umiarkowanych bo większość towaru szła
na " rozdanie".
Dziś przepisy UE zabraniają rolnikowi hodowli świń na własny użytek, wszystko musi być zapisane, zanumerowane, odstawione, karmione wedle norm europejskich i ta " zwierzyna" nie da już prawdziwych wędlin, jakimi niegdyś się delektowaliśmy.
Nikt nie chorował, nikt się nie zatruł...inny świat, który nigdy już nie wróci...
Ani się nie obejrzysz... dlatego już przygotowuję kartki świąteczne, bo wysyłanie ich w ostatnim tygodniu przed świętami gwarantuje dotarcie do adresata już po świętach, więc to żadna radość.
Lepiej niech dotrą dwa tygodnie za wcześnie niż dwa dni za późno.
Czas oczekiwania na święta to czas radości, gdy jeszcze wszystko jest przed nami.
To jeszcze nie koniec malowania, ale mam zamiar zdążyć w odpowiednim czasie.
Nadal od różnych prac odrywają mnie książki, moja słabość i moja radość.
Polecam kolejne: z ciekawą akcją, z wnikliwą obserwacją psychologiczną, z marzeniami i pragnieniami, które spełniają się inaczej niż zamierzaliśmy...
Bywa i tak, że konsekwencje trudnych wyborów, mimo najlepszych intencji, przynoszą ból i zasłaniają szczęście, którego człowiek tak bardzo pragnie.
Oba tytuły polecam, a ja wracam do mojego przedwiośnia, którego liczne ślady dziś odnalazłam.
To piękny czas, który każe oczekiwać, być cierpliwym i mieć nadzieję...
Tych, co doceniają uroki przedwiośnia i tych, którzy narzekają na niego ( żeby odkryli jego bogactwo)
zapraszam do konkursu na odgadnięcie poszczególnych nazw roślinek, które dziś mnie powitały nieśmiało.
Spośród prawidłowych odpowiedzi wylosuję zwycięzcę.
Niektóre ze zdjęć są słabej jakości ( telefon), ale można się posiłkować innymi wskazówkami np. pokrój rośliny, życzę powodzenia.
Oto zdjęcia- zagadki...
Zaczynamy.
W następnym poście opowiem Wam o kolejnej ciekawej książce naszej blogowej koleżanki Natalii, tymczasem możecie ją odwiedzić http://wnaszejbajce.blogspot.com/ żeby poznać jej literacki dorobek.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.